blogerki modowe
BLOGI O MODZIE
MAGICZNY ŚWIAT BLOGÓW... Zarobki próżnych blogerek | blogi o modzie
10:17Hypnotizing Fashion
Po ostatnich doniesieniach na blogu Polacy Rodacy oraz artykule Pani Karoliny Korwin Piotrowskiej w serwisie kobieta.onet.pl, na temat zarobków blogerów, w świecie mody i plotek zawrzało. Powiem szczerze, byłam w szoku. Raz w związku z tym, że liczby podane nie były tak naprawdę, aż tak szokujące, dwa że ów materiał nabrał takiego rozgłosu (co nota bene jest wyjaśnieniem całej zagadki)... ale od początku.
Kiedyś internet nie był tak powszechny ( a jeszcze wcześniej jego nie było). Wówczas, większość z nas masowało kupowała kolorowe magazyny o modzie, gwiazdach i stylu życia. Nie tylko w celach poradnikowych, ale przy okazji ciekawych artykułów, też z potrzeby"schamienia się", życia życiem innych, poczytania plotek i poczucia tego blichtru wielkiego świata, rodem z czerwonych dywanów.
Z czasem internet zaczął zapewniać nam to wszystko za darmo. Portale plotkarskie, modowe, poradnikowe etc, stały się chlebem powszednim. Powszechność internetu spowodowała, że pojawiły się również niezależne osoby, które w sieci zaczęły dzielić się własnymi opiniami, sposobem na życie, modę itp - BLOGERZY.
Co zaoferowali? Bezpośredniość i szybkość przekazu. Statystyczna Kowalska, nie musi już płacić za gazetę. Na blogach znajdzie i interesujące artykuły, porady a także modę. Modę nie tylko taką, jaką pokazuje kilka tytułów ukazujących się raz w miesiącu na rynku (na ogół w jeden i ten sam sposób). Internet pokaże jej modę taką, która będzie dopasowana do jej potrzeb, do własnego stylu. Może przebierać do woli. Planuje zakupy? Nie musi czekać do następnego miesiąca na czasopismo, które i tak pokaże w większości nieaktualne rzeczy (od momentu powstawania numeru do czasu kiedy trafi do jej rąk, ze sklepów zdążą wykupić najciekawsze modele). Na interesującym ją blogu znajdzie nowości, może zapytać o to jak dana rzecz "sprawuje się" podczas używania... o jakość rozmiar i inne.. i dostanie na to odpowiedź OD RAZU. Mało tego, może nawet zawrze nowe znajomości, "zaprzyjaźni się " z autorką / autorem bloga. Bloger też nie jest tak anonimowy i bezosobowy jak prezentująca daną rzecz modelka, na stronie magazynu. Zatem może ją polubić, skrytykować, utożsamić się, bądź być ciekawą jej życia osobistego. Rodzą się sympatie i antypatie, które budzą niejednokrotnie większe emocje niż te, które wzbudzają gwiazdy i gwiazdeczki, które zna jedynie ze szklanego ekranu. Dlaczego? Bo blogerzy są bardziej ludzcy, bardziej "nasi"...
RÓŻNORODNOŚĆ TREŚCI
Żaden blog, poczytny nie będzie, kiedy nie będzie zawierał interesujących treści. ŻADEN. I tutaj pojawia się haczyk. Jesteśmy naprawdę różni. Dla jednego interesującą treścią będzie ciekawy artykuł, dla innego same obrazki (i tu również pełna dowolność). Jedni wolą taki, drudzy inny styl (w każdej dziedzinie, czy to moda, uroda, muzyka, styl wypowiedzi etc.) Niestety nie zmienią tego nawet najbardziej wyszukane gusta i siła perswazji opiniotwórczych dziennikarzy. Przecież właśnie narzucanie przez w.w. jednych i wciąż tych samych treści, stylu i opinii, odwiodło od nich sporą rzeszę czytelników, którzy przerzucili się właśnie na blogi, w poszukiwaniu większej niezależności, czegoś innego. Choć osobiście nie czytam, nie odwiedzam i nie podglądam tych topowych blogerek, które w komentowanym artykule są bohaterkami, nie sposób ująć im popularności. To, że ktoś ma, jak czytamy, grafomańskie teksty (nie oceniam, bo nie czytuję) no cóż.. Jest popyt jest podaż. Widocznie jej odbiorcom to odpowiada lub nie przeszkadza. Właśnie to moim zdaniem jest jednym z czynników magii blogów. Każdy ma dostęp do tego co lubi.
Dlaczego wobec tego, blogi tak drażnią (powinno się wydawać) że większość najpopularniejszych mediów i osobistości ze świata mody..?
BO TO CO NAS PODNIECA TO SIĘ NAZYWA KASA
No właśnie przez ten kolosalny spadek poczytności magazynów, który jest w dużej mierze spowodowany przez rozwój internetu i blogosfery. Wielkie koncerny wydawnicze mogą mówić o tym tylko za pomocą popularnych dziennikarzy. Jednak to i tak przynosi chyba tylko odwrotny skutek. Dlatego Ci co mądrzejsi, próbują wbić się w rytm nowej sytuacji i promować blogerki, licząc że w ten sposób zawrócą choć część utraconych odbiorców. Inni wolą black PR. Płynąc na fali hejtu, uszczypliwości. Jasnym zjawiskiem są też próby blokowania nowych/innych blogerów, w myśl zasady, że lepiej promować i dogadać się z 2-3 najpopularniejszymi, niż "walczyć" o czytelnika z całą blogosferą. Dlatego z drugiej strony jest tak wielka promocja, tylko właśnie tych wybranych. Moja opinia. To zła metoda, ponieważ ludzie nie lubią tego co im się na siłę narzuca. Długofalowo spowoduje to, odwrót od tych bardzo popularnych blogów. Celebryta będzie już tylko interesujący jako celebryta, a nie jako "swojak". Tak na marginesie wydaje mi się już to postępuje. Z ciekawości weszłam na blog jednej z najpopularniejszych blogerek - promocja w programach tv, "wojewódzki, pudelki" itp. generalnie wszędzie gdzie się da - statystyki odsłon bloga 100 tys./msc nie powalają. Dla przykładu mój blog ok. 30-40 tys. (i to bez promocji w mediach szerokiego zasięgu). Owszem idzie to w innym kierunku. Wysoka rozpoznawalność to niewątpliwe jedna z największych kart przetargowych. Jeśli nie idzie za tym w parze (dostarczana przez blogi) informacja "gdzie to kupić" (bo tu ilość odwiedzin spada) to każdy dobry marketingowiec powie, że to tylko połowa sukcesu. Tylko pod tym względem mogę się zgodzić z burzą, odnośnie sowitych cenników tych blogerek. Ale nie demonizujmy ;) Grono odbiorców tych blogerek jest bardzo duże.
ZAROBKI
Słysząc 8 tys za post łapiemy się za głowę. Hmm.. przez chwilę się zastanówmy. Poczytny blog, to praca na cały etat. Niejednokrotnie z zaangażowaniem osób dodatkowych jak fotograf, oraz kosztów finansowych reklama w mediach społecznościowych, zakup ciekawych rzeczy do pokazania (przecież nie wszystko blogerzy dostają w zamian za reklamę i nie wszystko pokazują za pieniądze). Średni koszt sesji zdjęciowej nawet u przeciętnego fotografa to 300-1000 zł. W przypadku profesjonalnego bloga, który przynosi dochody, nie można sobie pozwolić tylko na foty z rąsi. Dochodzi do tego czas własny poświęcony na wybór odpowiednich stylizacji, sesje, obróbkę i wybór zdjęć, promocję bloga (która pochłania sporą część pracy i wysiłku), rozmowy ze współpracującymi z nami firmami, dogadywanie się w sprawach nowych, pisanie i zamieszczanie ciekawych treści, bywanie na eventach, prowadzenie korespondencji z czytelnikami. Kto prowadzi blog już jakiś czas, ten wie, że to często praca przekraczająca podwójnie 8-godzinny tryb pracy. Tak, nie ma co się oszukiwać, pomimo całej rzetelności przekazywanych treści, w którą szczerze wierze w blogosferze, pasji i przyjemności, w pewnym momencie blog staje się pracą. Jedni się dziwią, widząc tylko szczęśliwe buzie ubranych i pokazujących nowe ciuszki dziewczyn, czy chłopaków, nazywając blogerów słupami reklamowymi. Jednak mało osób zdaje sobie sprawę, że gdyby nie nasza ciężka praca, to na ten blog by pewnie nie trafili. Mało tego, najgłośniej "krzyczą" na ten temat osoby, które powinny znać to najlepiej. Dziennikarze, kolorowych magazynów i inne osoby pracujące w branży. Robią to samo, tylko za jeszcze większe pieniądze. Magazyny, które do sesji zdjęciowych muszą zatrudniać nie tylko modelki, ale stylistów, fryzjerów producentów sesji, fotografów, fotoedytorów, redaktorów którzy zbiorą to w jedną całość, ale także specjalistów od marketingu i reklamy, którzy odpowiednio ulokują produkty i pobiorą odpowiednie opłaty. Praca blogera nie rożni prawie niczym, poza dwiema bardzo istotnymi rzeczami. ROBI TO WSZYSTKO SAM. oraz musi dołożyć do tego pierwiastek "własnego ja" aby było to zgodne z własnym stylem.
Chociaż mój tekst nie odnosi się tylko, do artykułu Pani Karoliny Korwin-Piotrowskiej (którą swoją drogą cenię zwłaszcza za ciekawe wywiady, ale niekoniecznie za niektóre opinie i medialne burze bez puenty), tylko zapoczątkował moje przemyślenia, to jednak chciałabym wtrącić "małego prztyczka" . Pani Karolina pisze "Nikt mnie nie sponsoruje. Nie dostaję drogich prezentów. Ubrania kupuję sama, za fryzjera też płacę.".... no tak, tylko nie zwraca Pani już uwagi na to, że programy których jest Pani twarzą, to robią (lokowanie produktu) . Nie wspomnę o tym, że do owych programów zatrudniane są wizażystki, stylistki, fryzjerzy etc. za których usługi płaci stacja. Czy to nie to samo?
I tak a propos tych zarobków, pominęłam jeszcze jedną kwestię. Przez długi długi czas wiele blogów nie przynosi żadnych korzyści. Blogerzy pracują wtedy za darmo, tylko inwestują. Nie dziwmy się, że skoro taka praca i poczynione wkłady, zaczynają przynosić wymierne rezultaty, nie robi tego dobroczynnie.
Nie twierdzę, że to wszystko nie jest po części trochę próżne. Bynajmniej. Jednak uważam, że takie zdanie, może mieć raczej ten kto zajmuje się sprawami wyższej wagi. Nie piszę tego do nikogo personalnie, jednak jeśli ktoś kto sam zajmuje się modą, urodą, nowinkami technologicznymi, plotkami czy showbiznesem, a mówi o blogerach, że to co robią jest płytkie... No to przyganiał kocioł garnkowi. Bo robi to samo.
A sama kwestia wysokości tych zarobków. No cóż 3-8 tys za post - fakt, sporo. Jednak jeśli pracuje przy tym większa grupa ludzi, odejmie się koszty fotografa, promocji i podatku... Kwoty spadają i są i tak niższe niż malutki banerek na poczytnych portalach. Jeśli jednak są firmy, którym widocznie to się opłaca, to nie rozumiem w czym rzecz i o co tyle szumu. Dziennikarzom nikt w portfel nie zagląda, nawet w kontekście na jakim poziomie jest ich fach.
LIKE THIS POST------------
20 Comments
Fajny tekst. Myślę, że rozumiem skąd ta zjadliwość i uszczypliwość wobec "próżnych i głupiutkich blogerek" - to niestety zwykła zawiść. Szkoda, że tak trudno docenić czyjąś pracę. I to nielekką, tak, jak piszesz. Jak by nie patrzeć, te kilka tysięcy złotych za post dostają tylko naprawdę dobrze wypracowane blogi. Te blogerki, które faktycznie traktują blogowanie jako pracę, powinny zarabiać tak samo, jak każdy inny, pracujący człowiek. To, że wielu ludziom praca kojarzy się z nudnym siedzeniem na stołku w biurze, którego się nie znosi, nie znaczy, że dla każdego praca tak wygląda. I chwała blogerkom (i blogerom) za to, że mieli odwagę zainwestować w robienie tego, co naprawdę lubią.
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba ten post i w pelni sie z toba zgadzam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Tak sobie teraz siedzę i zastanawiam się ile wydatków pochłonął mój blog. Na pewno kilkanaście tysięcy złotych ... lekką ręką. Niech osoby, które piszą bloga, tak z czystym sumieniem podliczą sobie własne wydatki.
OdpowiedzUsuńZakup profesjonalnego aparatu, obiektywy etc. to kwoty 3-10 tys ( a niekiedy i więcej), bądź fotografów (kilkaset zł za sesję), koszty benzyny i dojazdów, reklam promujących blog , ciuchów - które kupujemy, tylko ze względu żeby zrobić fajną stylizację (kto nie prowadzi bloga, ten nie potrzebuje co kilka dni nowych rzeczy, mnie też wystarczyła wówczas szafa o połowę mniejsza niż ta którą mam obecnie), ponieważ jak wciąż pokazywałybyśmy to samo to mało kto by do nas zaglądał. Nie wspomnę już o poświęconym czasie, który jednak jest również wymierny. W tym czasie można pracować i zarabiać $.
Dla wielu ludzi blogi są fajną odskocznią, sposobem na miłe zabicie czasu i sprawdzenie co w modzie piszczy. Gdy te informacje czerpią z portali internetowych, jest ok (a te portale zarabiają duuuużo duuużo więcej), tak samo jak programy tv.
Nie rozumiem zatem tej hipokryzji... ale w artykule trochę chyba nakreśliłam, że w przypadku mediów jest ona spowodowana spadkiem ich odbiorców ;)
Ale 8 tys za wpis ???? To chyba przesada ????!!!
OdpowiedzUsuńWiesz, już do tego stopnia nie będę się zagłębiać, czy przesada czy nie. Jasne, dużo. Jednak czy każdy wpis jest sponsorowany, czy w każdym miesiącu którejś z tych blogerek udaje się zawrzeć kontrakty na takie sumy? Tego nie wiem. Na studiach i prowadząc własną firmę, liznęłam trochę marketingu i z mojego doświadczenia wiem, że lepiej rozłożyć wydatki, niż stawiać wszystko na jedną kartę (czyli intensywniejsza promocja w większej ilości miejsc w sieci dająca sumarycznie ten sam zasięg, niż tylko w jednym popularniejszym miejscu).
UsuńJednak jeśli są firmy, które decydują się na takie kwoty , to przecież nikt im tego nie zabroni. Więc czy przesada czy nie, decyduje o tym ten kto płaci, a później czerpie bądź nie z tego zyski. Rynek sam później wszystko weryfikuje ;)
Bardzo fajnie napisane, w sumie jakbym czytała swoje przemyślenia. Zgadza się, nikt nie wie,że to jest praca, która wymaga czegoś od nas. Niewiele osób rozumie,że to nie jest tak,że dostajemy ciuchy i jest super. Musimy mieć pomysł na siebie i na bloga, żeby te ciuchy dostawać, a to nie lada wyzwanie, gdy blogów jest coraz więcej i więcej. Myślę,że osoba, która bloga nie prowadzi, nie zrozumie jak to jest. Co do tej całej nagonki i hejtów na blogerów, wydaje mi się,że tworzymy coraz większą i silną grupę, która zaczyna wyznaczać trendy, jest tak różnorodna, że każdy znajdzie coś dla siebie, że po prostu ludzie się boją, zwłaszcza,że co jak co, ale blogerzy są dla siebie mili, pomocni, tworząc tym samym mocną,zwartą grupę :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100 %, większość widzi tylko 1 stronę medalu, a to ile z nas wkłada pracy i serca w bloga już nie za bardzo, a jak niektórym się to potem zwraca - to chwała im.
OdpowiedzUsuńTia... wszyscy chcą się zarabiać kasę i lansować się na tyłkach blogerek.. Jadąc po nich- bo odbije się to szerokim echem i sklepy internetowe, które dzięki nim zarabiają kupę kasy i sprzedają masę rzeczy - ale płacić za tą reklamę, to już nie nada. Niech sami dają klientom za darmo ciuchy, a p. Piotrowska po co zniża się do komentowania blogerek niech skomentuje symfonie Mozarta, kunszt Rembrandta czy dzieła Nietzschego !! :))))) tylko wtedy mało kto to przeczyta
OdpowiedzUsuńBez przesady, nie każdy ;) Ale faktycznie, jeśli prowadzenie bloga jest tak płytkie, to co dopiero powiedzieć o dziennikarzach, które "muszą" tak płytkie rzeczy omawiać ;)
UsuńBardzo dobrze Cię rozumiem. Nagonka, hejt, kwoty wzięte z kosmosu i próba udowodnienia, że jak blogerka i blog, to przecież żadna praca! Jestem nauczycielem i czytam codziennie podobne bzdury o swojej pracy całkowicie sprzeczne z rzeczywistością - informacje na temat zarobków, czasu pracy, długości urlopu, a przede wszystkim wszechobecne przekonanie, że moja praca to nicnierobienie.
OdpowiedzUsuńDokładnie, ludzie mają skłonność do oceny wszystkich i wszędzie, zaglądania w portfele, wyliczania zarobków etc. Tylko swoją pracę potrafią cenić. pozdrawiam ciepło
UsuńPodzielam Twoje zdanie. W naszym kraju najlepiej idzie krytyka. Na zasadzie sam nic nie zrobię ale dowalę Tobie ;-)
OdpowiedzUsuńświetnie napisane ! dobry blog to praca, a praca musi zostać wynagrodzona :) co innego ja, taka szara myszka prowadząca bloga dla samej pasji :)
OdpowiedzUsuńJa od samego początku histerii antyblogerskiej patrzę na to i oko przymykam - nie będę szafowała hasłami w stylu "zawiść", bo to ludzi nakręca i emocje wzbudza, ale nieznajomość realiów pasuje mi tu jak ulał.
OdpowiedzUsuńNo bo wiesz - ludzie naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, jak wszelkie publikacje w prasie, gazetach, czy Internecie na nich działają.
A działają.
Nie na każdego, ale jest ogromna rzesza ludzi, która sama nie wie, co zjeść, co na siebie założyć, co kupić do mieszkania, gdzie pojechać na weekend - nie ma sensu tego oceniać. Oni tacy są. Świadomie lub nie - "łykają" reklamy tego i owego i czynią swoje życie fajniejszym, ciekawszym, innym... dopisz po przecinku co chcesz.
Takim ludziom ktoś musi te trendy podsuwać.
Od zarania dziejów tak było.
Zwykła, normalna reklama.
Za reklamę od zawsze się płaciło.
Ten, kto ją zlecał świadomie decydował się na zlecenie za tyle lub tyle.
Jego pieniądze.
On decydował o ich wydaniu.
Dziś czasy są takie, że Internet jest jednym z ważniejszych mediów.
Mamy kulturę obrazkową.
Ludzie oglądają obrazki, wchłaniają je, potem przetwarzają w mózgu.... i podejmują decyzje.
Blog to całkiem sprawne narzędzie marketingowe.
Reklama na poczytnych blogach naprawdę jest bardziej opłacalna niż telewizyjna.
Albo jeśli nie bardziej - to na równi.
Ludzi oburzają kwoty, ale gdyby wiedzieli, ile za ustawione zlecenie sfotografowania się w danej kawiarni albo miejscu rozrywki bierze jedna celebrytka z drugą, to przestaliby gadać.
Wiesz, nie każdy jest świadom tego, że dzisiaj każda medialna osoba - nawet muzyk jazzowy - coś reklamuje.
To, że taki muzyk reklamuje na przykład sprzęt (bo na estradzie rozklejone są plakaty firmy produkującej dajmy na to klawisze - ja na nich nie zagram, ktoś inny też pewnie nie), to jest nic innego jak stargetowanie ;) On ma inne grono odbiorców uprawianej przez niego reklamy, inne mają blogerki.
Każdy blog zjada czas.
Nawet taki jak mój.
Chociaż zdjęcia robi mi facet, to trzeba się na nie wybrać, trzeba je jakoś obrobić, trzeba je wyselekcjonować....
A potem wstawić do posta.
To jest około pięciu godzin roboty.
Potem ogarnianie czytelników - trzeba wchodzić z nimi w interakcje, szanować, zadać sobie trud odpowiedzi na pytania, te bardziej i mniej osobiste.
Trzeba poznać drugą osobę, nie napisać jej czegoś, co mogłoby być nietaktowne (np. "mogłabyś się nie garbić", jak dziewczyna ma chorobę kręgosłupa i jest po wszczepie kręgu).
To jest czas, tego się nie da przeliczyć.
A jak ktoś współpracuje z fotografem, który naprawdę żyje ze zdjęć, to co?
To masz się z nim nie podzielić pieniędzmi z posta sponsorowanego?
Bo kupi chleb za fejm na insta?
Wolne żarty.
Nie wiem, czy 8 tysięcy to dużo, czy mało.
zależy za co, zależy u kogo - jak ktoś płaci i jak dana blogerka rozlicza się z fiskusem... to gdzie właściwie problem?
Piszesz: " liczby podane nie były tak naprawdę, aż tak szokujące, dwa że ów materiał nabrał takiego rozgłosu (co nota bene jest wyjaśnieniem całej zagadki) "
OdpowiedzUsuńco masz na myśli, mówiąc o wyjaśnieniu zagadki? pzdr Olcia
Skoro materiał o zarobkach blogerów jest aż tak interesujący, że nabiera takiego rozgłosu, świadczy o tym jak bardzo popularne są aktualnie blogi. Biorąc pod uwagę tą popularność, nie dziwne, że tyle firm decyduje się płacić takie kwoty za reklamy. Cała zagadka ;) pozdrawiam Olciu
UsuńSuper wpis Pzdr goraco!
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Uważam, że bloggerzy zasługują na takie i wyższe zarobki, bo tak jak napisałaś, długi czas piszemy za darmo, inwestujemy, zaczynając z niczym, często dla samej przyjemności wystukamy coś na klawiaturze, ale jeśli przynosi to dochody, to dlaczego nie robić tego, co się kocha, a do tego zarabiać na tym? Czy nie każdy z nas marzy, by robić, to co lubi, czy nie prościej byłoby cieszyć się z sukcesów innych i doceniać? Tak samo dziennikarze zasługują, żeby zarabiać takie sumy, ale samo to się nie zrobi, pretensje też nie podwyższą niczyjej pensji :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się i nie zgadzam.
OdpowiedzUsuńz jednej strony dużo pracy wkładane w bloga, koszty, wybory... ale z drugiej strony takie 8 tys. "blogerka" bierze dla siebie chociaż nad jej postem siedziało kilka osób. Poza tym znam blogerów, którzy "pracują" ciężej.1 sami wszystko załatwiają, znajomi fotografowie,obróbka zdjęć na własną rękę,marketing też i albo mają kilka reklam na blogu na zasadzie bartetowej a posty sponsorowane są raz na 1-2 miesiące albo kompletnie nic nie zarabiają.
Kiedyś blogi były do czytania i pooglądać kilka ciekawych zdjęć jak ktoś dodał, wypowiedzenie się na dany temat, dyskusja w komentarzach... teraz blog modowy = "hej kochani" + 20-30 zdjęć + co z jakiego sklepu + "trzymajcie się"/"kocham was"itp. + (opcjonalnie) lajkujcie wpis/głosujcie na mnie itd. = i to ma być post na bloga? predzej na fotobloga
Piszesz "lepiej rozłożyć wydatki, niż stawiać wszystko na jedną kartę" no właśnie - a takie ceny tego nie ułatwiają...
poza tym wiele blogerka modoych dostaje ubrania za darmo plus do tego kasę za to,ze pokażą się w nich na blogu czy ściance, a to już przesada zwłaszcza z takimi kwotami.
kasa,kasa i jeszcze raz kasa.
co tam czytelnicy którzy na BLOGU szukają postów a nie samych zdjęć. O nich się nie martwią by kilka słów napisać bo takich blogerów z prawdziwego zdarzenia jest tyle co kot napłakał. A same zdjęcia "blogerki modowe" mogą wrzucać na instagram albo fotobloga lub zakładać galerie jak chcą wrzucać po 20-30 zdjęć tego samego zestawu
sama jestem blogerką od 10 lat więc wiem co piszę
Zgadzam się. Prowadzenie bloga stało się moją pasją, chociaż mam go od 7 miesięcy. Tylko nikt nie mówi, że to naprawdę ciężka praca, żeby każdy post miał ręce i nogi. Np ostatnio dostałam propozycję współpracy od pewnej firmy w zamian za ubrania. Dobrze, że dodali, że od danej kwoty muszę odjąć koszty przesyłki.... Zostało mi akurat na jedną rzecz. Śmieszne to... Topowych bloggerek jest mniej niż tych, które na blogu zarabiają grosze lub nic.. A media skupiają się tylko na wysokich kwotach.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wszystkie Wasze komentarze :) Staram się odpowiadać na wszystkie Wasze pytania, również od osób bez konta <3
Thank You for all comments ! :) If You like my blog, pls follow and add comment . :)