Hejtowanie, wszechobecne ocenianie i konstruktywna krytyka
Od razu pojawia mi się uśmiech na twarzy, gdy słyszę/ czytam, którekolwiek z powyższych. A Wy? :) Czy to blog, gdzie ktoś pokazuje swój styl czy propozycje mody dotyczące; czy artysta prezentujący własny utwór; publicysta który przedstawia swój punkt widzenia, czy fotograf, który pokazuje świat okiem jakim on to widzi etc. Kawałek własnego ja, który pokazujemy w ten sposób szerszej publiczności, w odróżnieniu choćby od świata polityki , daje nam co najmniej dwie wspaniałe możliwości : Jeśli nam się podoba - czerpać z tego (oglądać, inspirować się, czytać czy słuchać) , bądź jeśli nie podoba się - NIE. Nie jest to świat w którym się obracamy, jak polityka, która jest wymierna w naszym życiu. Nie są to wiadomości serwowane jako rzetelne, z którymi wówczas wchodzimy w polemikę i krytykujemy, bo jeśli nie, obraz świata wg nas będzie zakłamany. Twórczość własna, jest to ten wspaniały element, który w żaden sposób nie powinien nas dzielić. Na nasz styl, krytyka raczej nie wpłynie. Ocena, czy "konstruktywna krytyka" raczej potrzebna tylko oceniającym, bo każdy co coś tworzy , czy nawet siebie pokazuje, nie wystawia tego w rubryce "Pomóżcie, proszę o poradę...", Także jego krytyka wydaje mi się zupełnie bezcelowa. A Wam?
Dobra rada, tak i owszem z chęcią, ale od kogoś Wam życzliwego. Szczerze wątpię, aby ktoś kto wylewa publicznie wiadro pomyj lub uszczypliwe "dobrze radzi" miał dobre i szczere intencje wobec Was.
Jeśli nie podoba mi się jakiś teledysk, nie odpalam go na youtbie, tylko po to aby zrównać autora z ziemią. Nie lajkuję, nie słucham. Ilekroć widzę na w sieci ładną dziewczynę (blogerkę, piosenkarkę, aktorkę czy osobę prywatną, gdzie istnieje możliwość dodania opinii) tym więcej komentarzy, że typu " pasztet", "okropna" itp, przeplatających się z tymi pozytywnymi. Gdy widzimy kogoś mniej urodziwego - zjadliwe komentarze są takie same, plus dochodzi do tego szczypta współczucia.
Noszę rozmiar 34, w "realu ", częściej słyszę: mogłabyś trochę przytyć, ale w sieci również nie są mi obce komentarze typu "gruba", "pasztet" itp.
Szczerze powiem, że wówczas przyprawiają mnie one o śmiech :) Złość? Wręcz odwrotnie. Dowartościowuje mnie to, że mój wygląd, popularność bloga czy cokolwiek innego doprowadzają go aż do takiej frustracji. Widzę ile trudu ktoś musiał sobie zadać, aby publicznie wylać swój jad. W przypadku blogerek, dochodzą do komentarze od innych blogerek, które z powodu mniejszej poczytności swojego bloga, myślą, że hejtami sprawią tym im zaszkodzą (Ja znam 2 takie Panie hmm.., które wielu z nas co najmniej źle życzą :) Ale nic bardziej mylnego. Haters make me famous :)
Z tym, że sytuacja wygląda zupełnie inaczej, gdy ktoś faktycznie ma jakieś kompleksy. Urodę czy figurę, która wg tej osoby znacznie odbiega od ideału, bądź siebie nie akceptuje i ma również w świecie rzeczywistym z tym problemy. Wtedy już nie jest to takie zabawne i może taką osobę to psychicznie zniszczyć lub sprawić, że będzie jej zwyczajnie przykro. Jeśli dotknęło Was coś takiego, powtórzę to dla Was: Haters make you famous!
To samo w życiu, ile osób za plecami obrabia nam d... i sieje często niewybredne plotki na nasz temat, często wiedzą to tylko sami zainteresowani. A po co? Odpowiedź jest ta sama Ci , którzy Wam czegoś zazdroszczą. Sfrustrowani ludzie w naszym społeczeństwie, byli są i będą. Nie trzeba się tylko nimi przejmować, ale raczej śmiać.
Pamiętajcie, jeśli ktoś publicznie Was krytykuje, ma większe kompleksy od Was :) Ludzie zadowoleni z życia i samych siebie mają ciekawsze zajęcia niż hejtowanie i krytykowanie.
OCENIANIE
Hmm.. Jeśli ktoś uważa, że jest na tyle znakomity w danej dziedzinie, żeby kogoś oceniać. To gratuluję. Krytyk filmowy, żeby móc oceniać kończy odpowiednie studia, ogląda tysiące filmów, ma obszerną wiedzę w temacie, o którym się wypowiada. Więc chociaż ma jakąś podstawę do tego, żeby oceniać. Nie innych, ale dzieło twórcze jakim jest film. Choć i tak nie wygra z tezą, że ilu ludzi tyle gustów, a z gustami się nie dyskutuje.
Oczywiście ocenianie innych jest ostatnio szalenie modne. Samemu nic nie robiąc, można na tym nieźle wypłynąć. Panie i panowie dziennikarze, komentatorzy sami, którzy mają często bardzo mało wspólnego z tematem, na który się wypowiadają. Samozwańczych ekspertów niestety u nas pod dostatek.
Zobaczymy popularność tych wszystkich programów typu Mam talent, Jak oni śpiewają, jak tańczą, jak projektują, jak się ubierają, jak chodzą po wybiegu, jak gotują, czy już nawet jak wychowują swoje dzieci. Masakra! Wszędzie człowiek wystawiony jest do publicznej oceny. Przepraszam, nawet nie publicznej, tylko jednego bądź kilku jurorów, zwanych ekspertami (!) a ich ocena im bardziej zjadliwa, tym większa oglądalność. Czy naprawdę chcemy, aby taka była nasza rzeczywistość, a świat obracał się tylko w odmętach powierzchownej oceny i krytyki? Moim zdaniem zabija to twórczość i sprowadza nas do bardzo płytkiego poziomu.
Jak dla mnie to chore i dla tej połowy z nas, które odpalają komputer bez poziomu naładowania negatywną energią sięgającą zenitu, zapewne też. Mniej jadu... Jeśli ktoś nie potrafi, to taka moja dobra rada, nie odpalajcie netu, po co same macie się denerwować. To nie ludzi których widzicie na zdjęciach, tylko Was samych to niszczy. A takimi komentarzami nic nie zwojujecie, poza własnymi zszarganymi nerwami.
Jeśli chodzi o modę, to z drugiej strony, osobiście wolę pokazywać coś innego i być pod obstrzałem krytyki, niż stać w miejscu. Bez ludzi kreatywnych świat się nie rozwija. Czy to w modzie czy w życiu, lepiej być czasem zakręconym, pokazywać własne "ja" a nawet być lekko popiep... niż kompletnie nudnym ;)
Jasne : It's better be screwed up than absolutly boring..! :)
OUTFIT | STYLIZACJA
sweater | sweter oversize - H&M